
Nie jest nowością, że podstawowe stopy procentowe Narodowego Banku Polskiego znajdują się obecnie na rekordowo niskim poziomie. Przypomnijmy, że referencyjna wynosi obecnie 0,1%, a depozytowa została obniżona do zera. Z tego powodu oferta lokat w polskich bankach skurczyła się o ok. 50%, a klienci zaczęli masowo wypłacać pieniądze — przede wszystkim dlatego, że realnie tracili na lokatach.
Kurczenie się lokat pogorszyło i tak nieatrakcyjną ofertę
W latach 2018 i 2019 mieliśmy do czynienia z dużą ilością wypłat pieniędzy z lokat w polskich bankach. Przyczyny były dość oczywiste i polegały na niewygodnych z perspektywy klienta ofertach. Przeciętne oprocentowanie lokaty wynosiło ok. 1,8% pod koniec 2018 roku i zmniejszyło się do 1,6% w drugim kwartale 2019. Spowodowało to zmniejszenie łącznego kapitału trzymanego w lokatach do najniższego poziomu w historii. Jednak stan rzeczy na rynku lokat sprzed lat zdecydowanie różni się od obecnego mimo faktu, że stopa depozytowa NBP od 2015 do 2020 wynosiła niezmiennie 0,5%, co według konsumentów było wartością zdecydowanie za niską.
Zrywanie lokat i opóźnienia w płatnościach
W aktualnej sytuacji ekonomicznej Polacy zaczęli zdecydowanie częściej sięgać po praktykę natychmiastowego rozwiązywania umów o prowadzenie lokat niż wstrzymywania się od przedłużenia tej samej lokaty na kolejny okres po jej zakończeniu, co było popularniejsze w przeszłości. Przyczyną jest nie tylko obniżenie stóp procentowych do zera (niektóre banki oferują obecnie oprocentowanie o wysokości 0,01%), ale także konieczność skorzystania ze zgromadzonych „na zapas” środków w obliczu kryzysu finansowego. Atmosfera na rynku nie należy do komfortowych z uwagi na praktyki niektórych banków, które wstrzymują wypłatę środków z zamkniętej lokaty nierzadko o ponad 30 dni. Taki sposób prowadzenia relacji z klientami stał się obiektem publicznej krytyki ze strony Rzecznika Finansowego, który to zresztą otrzymał w tym roku dwa razy więcej próśb o interwencje m.in. w sprawach lokat.
Niepewność, niejasność i napięcie na rynku
Prognozy dotyczące powrotu stóp procentowych NBP do normalnego poziomu nie należą do konsekwentnych. Jeszcze w czerwcu (gdy wydawało się, że pandemia nieco odpuszcza, a liczba zakażonych osób dziennie wynosiła pod koniec miesiąca mniej niż 300) jeden z członków Rady Polityki Pieniężnej udzielał informacji o bardzo optymistycznym charakterze, wedle których rok 2021 miał przynieść Polsce stopniową i powolną podwyżkę stóp procentowych do rozmiarów znanych z okresu po 2015 roku. Jednak druga fala zakażeń musiała, niestety, zweryfikować te scenariusze — niedawne prognozy wskazują, że obecne stopy procentowe NBP pozostaną na tym samym poziomie do końca kadencji Rady Polityki Pieniężnej, czyli 2022 roku.